Pusta szklanka, pusty dom A głowa tonie pośród zimnych rąk To najlepszy czas By się pozbierać To właśnie ten czas Swoje odebrać Światło z ulic cienie gna A w ścianach echo dawnych pięknych lat To najlepszy czas Żeby się podnieść To właśnie ten czas Wyznaczyć drogę Tylko dobrze może pójść Parę słów, do jutra klucz Coś się kończy coś zaczyna Co dnia Raz przychodzi, raz przemija I w tym cały sens I w tym życia treść Coś zaczyna się, coś kończy Co dnia Raz rozdziela a raz łączy I w tym cały sens I w tym życia treść Melancholia, ciszy dźwięk Gdy gaśnie wiara, rośnie w sercu lęk To najlepszy czas Żeby się odbić To właśnie ten czas Żeby coś zrobić Tylko dobrze może pójść Parę słów, do jutra klucz Coś się kończy coś zaczyna Co dnia Raz przychodzi, raz przemija I w tym cały sens I w tym życia treść Coś zaczyna się, coś kończy Co dnia Raz rozdziela a raz łączy I w tym cały sens I w tym życia treść Co dnia

Co nas obchodzi Jaka jest pogoda Wystarczy chwila, żeby wszystko miało sens Za horyzontem Ciągle świeci Słońce Tylko u Ciebie w głowie zawsze pada deszcz Tyle słów będę musiał napisać do Ciebie, że nie wiem Wybiegamy za szybko przed siebie Zarywamy te noce, chcę poczuć się znowu jak w niebie Za daleko mam dzisiaj do Ciebie Ref: Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nic się nie zmieni Kiedy stoisz w miejscu Otwieram okno, żebyś mogła złapać wiatr Znika nam z oczu To, co było szare I kolorami nam wypełnia cały świat Ref: Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie Nie moja gra Biegnę na czas Na palcach po tych dniach Do Ciebie, biegnę do Ciebie

Stary, co mi się ostatnio śniło! Śniło mi się, że poszedłem ze śmieciami Stali na dole naspeedowani Ja ani nie patrzyłem na twarze, wiesz jarzę Nie chcę kanałami chodzić po osiedlu Jeden kojarzę, że siedział w pierdlu Jezus, kiedy słyszę moje nazwisko Ten drugi chce superlighta mojego - to nogi zgina Za jego oczami człowieka nie ma Ślina, adrenalina, ale daję i idę z tym kiblem Uznaję ich siłę i udaję gnidę przed bydłem Myślę: spokojnie, masz przewagę, wróć tam Jeden - nie wiedzą, że ja to ja Dwa - w zamku klucz złam! Mój but - klucz, jego łokieć - szyba Słyszę jak wyzywa. nie dożyję jutra chyba Teraz alternatywa: spierdalać czy gadać? Gadać: - 150% mogę wam dać - cisza... - 200 - 175 - 200 i tydzień, kurwa, bo zrobię ci rzeźnię Zajebiście, nie? nieźle. Skąd ja kurwa wezmę I w ogóle co za bezsens? Nie śpię po godziny wczesne Telefony do rodziny: "Jestem... halo? Jestem twoim kuzynem, pożycz mi na czesne No tak, bez ściem. Aha, no to dzięki..." Nawet za siebie samą nie dałaby uciąć ręki Set up, nie? telefonuję Te, kojarzysz co się dzieje, bo ja nie pojmuję!? Ej, brat wali mi się świat!... aha... Tak. o ósmej pod blokiem cały skład Osiedlowy wywiad uruchomił wszystkie kontakty Około jedenastej znałem pewne fakty Późnym popołudnie wiedziałem już kto ma drugsy a kto broń W końcu dotarłem do pewnej Magdy, znasz ją Nie?, mniejsza o to. Mówię jej: mam kłopot I, że siedzę w gównie potąd i czy wie czyją robotą jest ten kwas Ona mi mówi daj mi czas Po chwili wraca, mówi pod ten adres raz Jej facet wlazł, ale szybko wylazł Wyniósł go na butach jakiś jebany lowelas Bilans - jadę, jadę Stary jak wjedziesz na autostradę to wziąłbyś i "nadepł" Prawie dwa razy wypadek, w końcu patrz to chyba tu Chata jak ze snu i dojebane BMW Żyć nie umierać, tylko że i co teraz Niewidzialna bariera. z nimi się nie zadziera Trzymają łapę na sterach, maczają palce w aferach Znikają ludzie (pstryk) i to znikają do zera Więc ja za chuj tam nie pójdę Chyba, że masz bulteriera szybszego niż giwera Kumpel już mówił "popieram" Gdy nagle furtka drgnęła, chciałem krzyczeć "nie strzelaj!" Widziałem znicze, no może cholera pobicie, kamera W oczach obficie pobiera obrazy nacierające I życie przewija mi się i idzie znaczy się w powietrzu Płynęła Andżela - córka miliardera Uśmiechnęła się i sponiewierała szofera Andżela, która lubi relaks Andżela, która na zakupy wybiera się bez portfela Krótko - czas stanął mi i kumplowi Szybko pojechaliśmy za nią do Obi Co taka tam robi? Ta. Tajne spotkanie Je. Jeszcze dwie panie, że cisza na planie, nie? No i ten jeleń, czy Daniel? Zaraz przez radio-węzeł dostanie wezwanie Że taka to a taka beema jest w gorszym stanie Jestem sam, nie? włącz rozumowanie Mam zadanie i czas na wykonanie Streszczam się: "Chodźmy gdzieś", chodzi o przetrwanie "Chodźmy gdzieś coś zjeść, gdzie jest taniej ale fajniej Ej, błagam cię, chcesz? pokażę ci mieszkanie Miałem włamanie, centralnie Wyryli mi "piątek" na ścianie a ja nie wiem co jest grane To prawda kochanie, boję się że coś się stanie Mi albo mojej mamie, to nie porwanie I to nie bajer, chodźmy zanim przyjdzie ten frajer" Koniec bajek, wstała, ubrała ubranie i wyszliśmy Pojechaliśmy w jej koleżanek Nissanie Jak na rajdzie Wisły, hamowanie z pełnej pizdy Jak na Ekspedycjach Jajo Wysiada Andżelika, chłopaki gwizdają Ale po co ja ją tak właściwie tutaj? Anioł w skórzanych butach, a jej facet to brutal A więc schowaj fiuta nawet jeżeli się łasi Nawet przez chwilę nie myśl o tym, że mógłbyś ugasić to ciało Pasi czy nie, kutasi łbie? Mało czasu zostało, właściwości THC znają ci co palą Ona mówi "halo, tato?" A ja słyszę jego "nie" z jej Nokii komunikator I jak wentylator cały świat wiruje Ona pyta jak się czuję. mówię "co się czuje? Strach? strach się czuje tak jak wszystko, chujem Strachu się nie opisuje" I tak patrzę co robi a ona esa wystukuje Po dziesięciu minutach - schiza Zbliża się beemwica a w niej Pies-mu-mordę-lizał Jej szofer psi lizak - typek fajny ma design Szafa dwa na dwa, dziary i dredy - analiza Na siedzeniu pasażera mój kumpel się rozpierdziela Wychodzą z jednej strony. Tamtych drzwi się nie otwiera Już teraz. "Cześć Andżela", "cześć Andżela" Teraz finał jak w boleru Ravela Poczuj klimat w stylu kina akcji jak Matrix Zadyma dopiero teraz się zaczyna to Smród po spalinach BMW jak w "Taxi" Proste jak drut Pojechaliśmy po skurwysyna Ja i seksi Andżelina i jej wielka zimna świnia I jej dziewięciomilimetrowa sztuka dyplomacji Aha, jeszcze jedno jeśli nie wiesz o co chodzi Chodzi o pieniądze albo dupę - wiedzieć nie zaszkodzi Tak więc, winda, parter, piętro czwarte Z buta zapukał, wszedł jeb, jeb -złamanie otwarte Rzygałem. Do końca życia zapamiętam jedno Przestał go kopać, kiedy pękło trzecie żebro Płakałem, kiedy pisał swoją krwią na podłodze Numer telefonu do zleceniodawcy W drodze, myślałem tylko o tym żeby zasnąć Miasto, nocne życie, mocne przeżycie na własność Zaraz, zaraz czegoś nie rozumiem Przecież to jest, kurwa, mój stary numer w sumie... Cdn

Ciężko jest mnie poznać To nie jest krótka historia Prawdę Ci podać (Uh) Każdy zna mnie z innej strony, kręta moja droga Wszyscy przechodzimy przez to samo, tylko z różnicą tras Mamy te same myśli w głowach, to niezależne od ras Ja w największym dołku nie zapomniałem, że nadal mam czas I się nie poddam choć pewnie upadnę jeszcze nieraz (nieraz) Ciężko jest mnie poznać Nie umiem się wcale przedstawić, to nie jest krótka historia (aha) Sam czasem nie wiem jak w ogóle miałbym prawdę ci podać (nie) (Uh) Każdy zna mnie z innej strony, kręta moja droga Zdarzają się dni, że płaczę czasem na prawdę cieżko jest to przyznać Niе powie ci tego ten rapеr, zaraz wszyscy powiedzą, że pizda Ja dość już mam tych manier i życia z myślą co powie publika Dwadzieścia jeden lat, a dopiero teraz mnie to nie dotyka Myślę, że kiedyś się temu poddałem i nie byłem szczery Nawet przy rodzicach Chodź byli dla mnie zawsze najważniejsi Na pierwszym miejscu na zawsze rodzina (na zawsze) Dla nikogo w życiu nie byłem szczery A teraz to ciężko napisać (napisać) Bóg zna mnie tylko na prawdę Wie jaki ciężar na barki wyciskam (wyciskam) Jak zaczynałem robić rap łatwiej wychodziło to (ye, yo) Miałem piętnaście lat i w głowie wersów sto (aha) Nagrywałem tracki w szafie w domu Anemone (Ane) Czasem sam w to nie dowierzam gdzie zaszliśmy yo (eyo) Obiecałem, że zacznę od nowa, rzuciłem przeszłość i jestem znów Ten rok był dla mnie up & down miałem kobiety ze snów (aha) A teraz znowu zasypiam sam, szkoda że nie ma cię tu (uh) Wiem, że czasu już nie cofnę, i guess its time to move (to move) Czasem okrutny jest ten świat Nikt kto ma władzę ci tego nie powie (nie) Jak masz za dużo presji, problemy w rodzinie i jazdę na głowie Poprosisz o pomoc kogoś, to ci powiedzą, że poradzisz sobie Ja doceniłem, to co mam, kiedy w życiu był najgorszy okres Nigdy w życiu nie sprzedałem brata jak pod nogami się palił grunt Nigdy nie złamałem swoich zasad, nie burzę mych fundamentów (nie, nie) Zaszliśmy tak daleko, a start był mordo z Nowodworów (eyo) Wszyscy przechodzimy przez to samo, tylko z różnicą tras Mamy te same myśli w głowach, to niezależne od ras Ja w największym dołku nie zapomniałem, że nadal mam czas I się nie poddam choć pewnie upadnę jeszcze nieraz (nieraz) Ciężko jest mnie poznać Nie umiem się wcale przedstawić, to nie jest krótka historia (aha) Sam czasem nie wiem jak w ogóle miałbym prawdę ci podać (nie) (Uh) Każdy zna mnie z innej strony, kręta moja droga Ciężko jest mnie poznać To nie jest krótka historia Prawdę Ci podać (Uh) Każdy zna mnie z innej strony, kręta moja droga

Ey f it, it's grracz in this b This is a certified hood classic Teraz to przyszła moja kolej, pamiętam kiedyś nie wpuścili mnie Wiem, że hejtera to bardzo boli, ale zacząłem zarabiać cash Dbam o interes mój i ziomali, na wszystkich wrzucę świeży dres Od zawsze pchałem to co potrafię, to pracoholizm, bo robię za trzech Pytasz co robię- ja pcham ten syf Nutami rzucam, ja jestem w tym Zakupy, studio i znowu na gym To nic dziwnego, że mam ten styl Pytasz co robię- ja pcham ten syf Nutami rzucam, ja jestem w tym Zakupy, studio i znowu na gym To nic dziwnego, że mam ten styl Wniosę to na level kompletnie inny, z nowym projektem opuszczamy kraj Moje słowa są poparte czynami, zobaczysz jaki będzie dla mnie maj Nie zatrzymają mnie już twoje słowa, teraz to sam widzisz, że im too high Przestałem patrzeć do tyłu, bo mam nowe motto na życie- to bierz, nie daj W nowy rok wchodzę już z nowym projektem Pracę chcę połączyć z moim talentem Głowę zajmuję muzyką, biznesem Nie mam już czasu zajmować się stresem Reinwestuję to wszystko na później, nie tracę kasy na szmaty Ona poza tym, że ma ładną buzię, to serce już poszło na straty Teraz to przyszła moja kolej Wiem, że hejtera to bardzo boli Dbam o interes mój i ziomali Bo robię za trzech Teraz to przyszła moja kolej, pamiętam kiedyś nie wpuścili mnie Wiem, że hejtera to bardzo boli, ale zacząłem zarabiać cash Dbam o interes mój i ziomali, na wszystkich wrzucę świeży dres Od zawsze pchałem to co potrafię, to pracoholizm, bo robię za trzech Pytasz co robię- ja pcham ten syf Nutami rzucam, ja jestem w tym Zakupy, studio i znowu na gym To nic dziwnego, że mam ten styl Pytasz co robię- ja pcham ten syf Nutami rzucam, ja jestem w tym Zakupy, studio i znowu na gym To nic dziwnego, że mam ten styl