Rafaela - Federico Epis

Entonces, chavales esta baza hay que quitársela sí o sí Os la pulís entera y estamos gozando Es potencia, es 'grasufa' buena De ley ahora mismo lo mejor Por eso os lo doy a vosotros 'churritas' Jeje sin fallo, como siempre Vale, así que eso al loro Ves junando por to's la'os con mil ojos Sobre todo por la 'Rafaela' 'Rafaela Ybarra' que ya sabéis que siempre está Estallá' de guardias, siempre están los tíos Así que eso, con cuida'o, ¿vale? Tengo conectas en Madrid, loco, no hablo de Atocha En еl vídeo salen kies porquе hay que tapar las barras pochas, ja Madres limpiando portales, el barrio es Got Talent Niños aspiran por la tocha Llevas un moco que ni Boo-Chan Pero we are in this together son, por si un loco te mocha Havoc y Prodigy, Riquelme y Okocha Por siempre fiel a la MG como chicas pasándolo en la chocha Viste la firma de mi ganga en la chapa de un bar Reposteros en los bloques, manteca y no de la de untar Tu colega con dos copas quiere MMA El mío ha dejado los porros, ahora tiene que mear Mala actitud tengo, call me Bobby M.A Guarda tus cadenas si bajas al sur de MA Revelaciones en visiones como El Djebena Si debes pasta no andes como que no debes na' El más pequeño de mi quinta y no por ello menos El más dopado en este circo y no por ello sueno Ando en la zona cero, memo, y por eso quemo Lo que es el juego os bajé los egos solo con dos demos Si marea mucho el precio, loco, nos vemos Soul Demons, cazo clientes, tú Pokemons To' pedo, follando en Somosaguas Tirando de sus coletas to' mora'os, jah, Podemos Mi hermano, un joven faraón que no frecuenta el Nilo Yo le llamo gordo aunque no llega a los 50 kilos En el ghetto, caras de niños inquietos Con 5 llevan petos, a los 15 son traquetos Mis influencias a dos paradas de metro Cada dos findes muero, primo, baladas al tecno Comí pastillas pa evitar la realidad Y alguno que otro no volvió por Navidad Negro, la lluvia cae bajo mis pies y mi sable Acero inoxidable, vuelve al tipo más jodido de todo tu fucking hood amable La pobreza donde vivo deja signos en la piel a ratas inestables Mi nombre en boca de esa loca, tú deja que hable Estamos conectados, tele por cable Pesadillas en streaming, ya no sueño porque si no es mi fin Salud y pasta over everything, huh

Korony drzew określają jakiś pułap A gdzieś wysoko swobodnie jastrząb fruwa A jeszcze wyżej tylko błękit nieba Gdzieś z oddali nasza planeta A jeszcze dalej gwiezdny szlak zaprasza Podróż do do granic wszechświata Lub wystarczy ze zerknę w głąb siebie I już wiem kim jestem w co wierzę Ledwo zamknąłem płytę Czuje przypływ inspiracji By tworzyć muzę dla moich sióstr i braci Epicki kładę nacisk na emocje bez których Nie ma nic Więc krzycz człowieku krzycz Powiedz to światu może ktoś usłyszy Rzucę na bit zlepek mych ambicji Zlepek myśli które dają wam natchnienie Made in Epis Czytaj waleczne Serce Coś się dzieje coś stoi coś się zmienia Muzyka jest we mnie Obca jest mi trema Każdy poemat lub po prostu teksty To symbol przeszłości w czasie teraźniejszym Wierz mi wierz mi Kształtują cię chwile na przeciętnej presji Bez agresji zaczynam to od nowa Więc udzielona jest osobista zgoda Korony drzew określają jakiś pułap A gdzieś wysoko swobodnie jastrząb fruwa A jeszcze wyżej tylko błękit nieba Gdzieś z oddali nasza planeta A jeszcze dalej gwiezdny szlak zaprasza Podróż do do granic wszechświata Lub wystarczy ze zerknę w głąb siebie I już wiem kim jestem w co wierzę Nie ucz mnie życia Bo nie wypada Daj mi tu pożyć trzymaj się z dala Bolesna sprawa żegnałem swoja mamę A pięć dni później żegnałem swego tatę Odeszli razem przegrali z rakiem Byłbym bogaty gdyby łzy były na wagę Dziś drogowskazem będę dla innych Czapka i dresy nie zrobią cię prawilnym Musisz być silny hartować ducha Bo kiedyś po twych bliskich tez przyjdzie kostucha W podróż wyruszam i jestem z tego dumny Bo szósty rok nie wbijam gwoździ do swej trumny Jestem rozumny lub po prostu kumaty Chronos od początku spisuje nas na straty Lecz nie wypada marnować tego życia Chlanie mordo nie zaliczasz do picia Ziarno było pierwsze nim kokosy pola Ziemia byłą matką plus jej dobra wola Szkoda, że to wszystko w życiu jest tak krótkie Nim się obejrzymy to na stypie pija wódkę Nim to wszystko minie To mamy jeszcze chwile Na świecie który mówi co kupić i za ile Wille z basenem a może namiot z jeziorem Lub czyściutką plażę lazurowe morze Oj boże wożę się pod dworze czasem gdzie minus 20 Na szczęście tajemniczy żar bije mi z serca W bitach oraz w wersach jest ukryta siła Pisze słuchać, że trzy lata bez wódy i piwa Podbija mordeczka mówi, że jest spoko Bo dzięki mej muzyce dziś lata wysoko Podziękuj mordo blokom Tam wszystko się zaczęło Pierwsza strzelona bramka Pierwszy strzelony kielon Korony drzew określają jakiś pułap A gdzieś wysoko swobodnie jastrząb fruwa A jeszcze wyżej tylko błękit nieba Gdzieś z oddali nasza planeta A jeszcze dalej gwiezdny szlak zaprasza Podróż do do granic wszechświata Lub wystarczy ze zerknę w głąb siebie I już wiem kim jestem w co wierzę